1984

Almanach mysłowicki (cz. 3)

Malarstwo Adama Sadury

...”Zaiste! Piękne straszne
bywa,
Odkąd się człowiek pocznie
za nie wstydzić”.
                         C. K. Norwid

 

Adam Saura

Adam Sadura urodził się 24.10.1960 roku w Mysłowicach. Jest absolwentem katowickiego Liceum Sztuk Plastycznych. Od kilku lat swoją twórczością malarską uczestniczy w życiu kulturalnym Mysłowic. Jest laureatem wielu konkursów plastycznych. Jego prace prezentowane były wielokrotnie na licznych wystawach malarskich zbiorowych i indywidualnych. Między innymi w Miejskim Centrum Kultury w 1981 r. (dwie wystawy indywidualne) oraz w 1982 r. - wystawa zbiorowa. W przygotowaniu znajdują się kolejne prace na wystawę indywidualną planowaną na początku przyszłego roku.

 

(fot. Jan Ziemba)

Samotności! Do ciebie biegnę jak do wody
Z codziennych życia upałów;
Z jakąż rozkoszą padam w jasne, czyste

                                                        chłody

Zdaje mi się, ze widzę – gdzie
przed oczami duszy mojej...

                                              Shaekespeare


 

Dać upust swoim tęsknotom i temperamentowi to główna motywacja do działania. Spontaniczna i na wskroś uczciwa. Bez pretensjonalności i szokowania abstrakcja. Zrozumiała dla wszystkich.

Prace Adama – biorąc pod uwagę treść i temat obrazów – są najbardziej klasycznymi przedstawieniami. Jednak jednocześnie są to tylko środki wyrazu dla skrytych, tajemniczych i niedopowiedzianych treści. Unikanie jasnych walorów, jakby obawa, że w świetle wszystko przestaje być owiane tajemnicą; budowanie nastoju gęstym kolorem, który w końcu staje się ważniejszy od przedstawienia – to tylko formalny, zewnętrzny program Adama.

Interesuje go przede wszystkim człowiek. Metafora człowieka, temat mało bezpieczny dla młodego artysty, grożący w każdej chwili wejściem na mieliznę anegdoty, popadnięciem w banał. Adam potrafi się jednak z niego wybronić i nie ważne jest w jakim stopniu wynika to z doświadczenia, w jakim ze świeżości spojrzenia.

O człowieku opowiada językiem wieloznacznym, ale nie aż do niezrozumienia, językiem plastycznym programowo ograniczonym do minimum barwnych znaków, tajemniczym jak człowiek.

Temat zasadniczy schodzi tu, być może, na plan drugi, nieco się rozszerza, nabiera podtekstów i wieloznaczności. Ale ciągle wydaje się zrozumiały. Nie jest on tylko dokumentem fantazji i inteligencji Adama, ale również kontynuacją podstawowego problemu sztuki – dramatu ludzkich rozterek.

Sądząc z obrazów prezentowanych na wystawie Adama, powstałych po ledwie kilku latach artystycznej aktywności udało mu się przemówić własnym językiem, może dokładniej – językiem swojego pokolenia. Nie można życzyć Adamowi niczego więcej, niż tego, żeby był to początek jego własnej, oryginalnej drogi artystycznej wypowiedzi.

 

(fot. Jan Ziemba)

Pomiędzy świtem a nocą jest chwila,
Gdy hoże łuny z czarnymi krepami
Błądzą, aż bystry promień je przesila.
Ostatnia gwiazda wtedy w niebo tonie,
A słońce rude swe wynosi skronie -
I periodyczna pamiątka stworzenia
Wciąż od pańskiego kreśli się skinienia.
                                              C. K. Norwid

 

„Istnieje pogląd, że człowiek uprawiający jakieś dyscypliny artystyczne wówczas staje się artystą, kiedy uda mu się burzyć stereotypy lub dodać coś własnego do tego co stworzyli inni.

Ten sąd jakkolwiek wygląda niewinnie, jest twardy i bezwzględny. Ale chyba trudno mu się nie poddać”.

(Eugeniusz Markowski)

Być może to jest powodem, dla którego Adam robi to co robi i w sposób w jaki to robi.

(Leszek Michalski)


 

sadura 01

 (fot. Jan Ziemba)

Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica,
Tam jest mój środek dziś – tam ma stolica,
Tam jest mój gród.
Od wschodu – mądrość kłamstwa i ciemnota,

Karność harp lub samotrzask z złota,
Trąd, jad i brud.
Na zachód – kłamstwo wiedzy i błyskotność,
Formalizm prawdy – wewnętrzna
bezistotność,
A pycha pych!
Na północ – Zachód z Wschodem
w zespoleniu,
A na południe – nadzieja w zwątpieniu
Ozłości złych!
                                                        C. K. Norwid

 

Adam skończył w 1981 roku katowickie Liceum Plastyczne. Z wyboru nie poszedł na studia artystyczne. Potrafi rację takiego postępowania obronić – to ważne.

Jak większość młodych ludzi kończących szkołę, której jednym z zadań jest preferowanie "budowania artystycznej postawy", jak najszybciej zechciał stać się samoistnym artystą, bez względu na stopień papierka uprawniającego do takiego stwierdzenia.

Adam wie doskonale, jak bardzo jego sytuacja jest mało wygodna. Nie mieści się już wśród amatorów plastyków – bo ma zaświadczenie – nie znajduje również miejsca wśród profesjonalistów – bo nie ma koniecznego do tego zaświadczenia.

Porozmawiajcie z nim lub obejrzyjcie jego obrazy. Jest artystą, chociażby dzięki swoim pragnieniom, przemyśleniom, tęsknotom i twórczemu temperamentowi. Jest również pracowity, ale to już jakby poza tą kwestią.

Trudno nie mieć sympatii do takiej charakterystyki. Wydaje się jednak również, że najprzeróżniejsze formy artystycznego działania Adama łączy jeden wspólny element – fascynacja. Nie musi ona koniecznie przejawiać się w technicznej perfekcji, częściej a artystycznej inwencji, ciekawym pomyśle, formie realizacji, temperamencie, sile przekazania prawdy lub tajemnicy. W chęci samego działania w końcu...