Przedstawiamy mysłowickie zespoły rock'owe

Co w garażu "Generała Stillwella" ?

 

Życie Mysłowic: - Od jak dawna gracie ?

Generał Stilwell: - Właśnie mijają 4 lata i 1 miesiąc od dnia, kiedy Marek Jałowiecki – "Dżałówa" i Adam Pniok, obecnie już z nami nie grający, założyli nasz zespół.

 

ŻM: Skąd wzięła się nazwa zespołu ?

GS: - Obejrzeliśmy kiedyś film pt. „1941”, w którym jednym z bohaterów był właśnie generał Stillwell. Postać ta zafascynowała nas. Jeden z nas oglądał ten film 11 razy.

 

ŻM: Czy nagrywaliście już Wasze utwory ?

GS: - Jak na razie własnym sumptem nagraliśmy trzy kasety. Planujemy nagrać czwartą, z naszymi nowymi utworami. Być może będziemy ją rozprowadzać na naszych koncertach.

 

ŻM: - Wasza wymarzona publiczność ?

GS: - To młodzież nie ulegająca jakimkolwiek ideologiom. Młodzież, która chce się bawić, która chce tańczyć i która stwarza sobie przynajmniej pozory luzu. Bo jeśli ktoś się dopieprza z jakimiś ideologiami i stwarza sobie sztuczne problemy, to wszyscy się niepotrzebnie męczymy.

 

ŻM: - Jaką muzykę gracie ?

GS: - To bardzo smutne, że wszystko trzeba koniecznie szufladkować. Jeśli już trzeba, to można naszą muzykę nazwać garażowym, gitarowym popem. Ogólnie rzecz biorąc, to chcemy grać muzykę przyjemną, ale która stara się o czymś tam mówić. Np. o problemach jednostki... To stary problem, wiele kapel już o tym śpiewało, ale to jest i zawsze będzie mocne. Bo żeby śpiewać o wielkiej polityce, trzeba być naprawdę doskonałym muzykiem rock'owym. Np. Waters z „Pink Floyd” może sobie na to pozwolić, bo jest właśnie doskonały.

 

ŻM: - A jaka jest Wasza publiczność mysłowicka ?

GS: - Publiczność w Mysłowicach odbiera naszą muzykę nie całkiem tak, jak byśmy chcieli. Ale jesteśmy szczęśliwi, że przychodzi na nasze koncerty i nas słucha. Spójrzmy na młodzież bawiącą się niedaleko stąd... Np. na Wyspach Brytyjskich. Jak oni się zachowują, jak się potrafią „odlotowo” ubierać ! My tego jeszcze nie potrafimy. Panuje jeden kanon...

 

Poza tym nasza młodzież zatrzymała się na pewnym etapie. My staramy się szukać muzyki coraz nowszej, lepszej, a z tego co obserwujemy, oni wolą zostać przy tym, co my już uważamy za łatwiznę. Nie mamy nic przeciwko punk'owi, bo bardzo tę muzykę szanujemy, wyszliśmy z niej, „Generał Stillwell” sekcję rytmiczną opiera na tej muzyce... Gramy już jednak muzykę inną. I choć wzorujemy się na wielu kapelach, nie wstydzimy się tego, bo są to świetne zespoły.

 

ŻM: - Czy możecie je wymienić ?

GS: - Przede wszystkim „The Smiths”. Poza tym te nowe zespoły, które nawiązują do muzyki lat sześćdziesiątych i są całkiem dobre: The Selt, The Jesus and Mary Chain, Wedding Present...

 

ŻM: - Do tej pory koncertowaliście tylko w Mysłowicach i sąsiednich miastach...

GS: - Tak, w Mysłowicach, w Jaworznie, w Sosnowcu i w Szopienicach.

 

ŻM: - Jak oceniacie Wasze szanse na zdobycie szerszej popularności ?

GS: - Wysłaliśmy kasetę do Jarocina, ale nie zakwalifikowaliśmy się. Niestety, oprócz Jarocina nie ma innych sposobów, żeby się pokazać. Na zachodzie jest zupełnie inaczej. Wszystkie zespoły nagrywają, jest mnóstwo małych sieci dystrybucyjnych, no i są faceci, którzy chodzą na koncerty i ewentualnie później coś proponują młodym zespołom. Kapela, która nie wyda tam nawet jakiegoś małego krążka, to już musi być naprawdę dno. Wydawanie singli, to jest przecież największy motor promocji nowych zespołów. U nas tak nie jest.

 

ŻM: - A jak jest ?

GS: - Jest tak: są polskie zespoły dobre np. „Zio” i „She”, które mają doskonały sprzęt i świetnie grają technicznie, weszli na rynek przebojem. Między nimi a zespołami garażowymi – punk i nowej fali – pozostaje luka, na zachodzie wypełniona takimi zespołami, jak my. Na nikt nie decyduje się nagrać i lansować. Bo co to za muzyka: pop, a zarazem garażowa ? Co to jest ? Nasi nieliczni producenci jeszcze tego nie wiedzą. Co prawda chciała się nami zająć telewizja regionalna, ale nie odpowiada nam sposób prowadzenia przez nich programu, robią to według nas bez żądnego stylu.

 

ŻM: - Mieliście propozycję, żeby zagrać w koncercie przed bardziej znanym zespołem, z której nie skorzystaliście. Dlaczego ?

GS: - Był to zespół „Eve Boys”. Najpierw pomyśleliśmy, że to niezły pomysł. Ale dzięki Bogu posłuchaliśmy tego zespołu wcześniej. Koszmar !

 

ŻM: - No tak... Spotkaliśmy się z opinią, ze rezygnujecie również z samodzielnych koncertów...

GS: - To nieprawda. Lubimy grać, uwielbiamy ! Moglibyśmy dawać koncerty co miesiąc, ale nie chcemy grać ciągle tego samego. Musimy pracować nad repertuarem, a to wymaga czasu.

 

ŻM: - Podobno pozujecie na gwiazdorów...

GS: - Są osoby w Mysłowicach, które tak uważają, ale to bzdura. Szczególnie boleje nad tym Dżałówa, ponieważ nie zdarzyło mu się żeby komuś z kim chociażby raz rozmawiał, nie powiedział „cześć”.

 

ŻM: - Jaki jest skład Waszego zespołu ?

GS: - Marek Jałowiecki - „Dżałówa” - gitara, vocal; Janek Szkoda – bas; Adam Rodzik - „Wieśniak” - perkusja; Marcin Borczek - „Bango” - „przeszkadzajka”; Mikołaj Kokot – gitara akustyczna.

 

ŻM: - Czy mieliście koncert, który wspominacie najlepiej ?

GS: - Tak. Był to koncert, który odbył się 16 marca br. w Miejskim Centrum Kultury w Mysłowicach. Było wspaniale. Publiczność była świetna.

 

ŻM: - Kiedy i gdzie będzie można posłuchać Was w najbliższym czasie ?

GS: - Planujemy znowu zagrać w MCK być może jeszcze w tym roku.

 

Z zespołem „Generał Stillwell” rozmawiali: Alexandra Dembska i Rafał Kronenberg.

 

https://pl-pl.facebook.com/generalstilwell/

 

Życie Mysłowic nr 2, 25.10.1990 r.

 

cena 2.000 zł