Moje wspomnienia z wczesnego dzieciństwa nierozerwalnie związane są z kościołem i parafią mysłowicką.
Już jako 4-letnie dziecko uczęszczałam do ochronki przy parafii i bardzo często przedłużałam mój pobyt na terenie parafii, aby się dalej bawić z liczną gromadką dzieci państwa Schmidt, którzy mieszkali w suterenie domu zborowego. Pan Schmidt był konserwatorem całego obiektu parafialnego, tzw. złota rączka. Zawsze łagodny i stale zajęty, średniego wzrostu i wąsiki a la „Wiluś II”.
Pani Schmidt również była łagodna. Wracając pamięcią do tych odległych czasów zastanawiam się, że nigdy nie zauważyłam zniecierpliwienia i kłótni w tej rodzinie. A przecież warunki mieszkalne mieli spartańskie. Gromadka ośmioro dzieci baraszkowała po rozległych piwnicach domu zborowego, a latem w ogrodzie, gdzie rosły drzewa i była piaskownica dla dzieci. Lubiłam wspinać się na drzewa i stojąc przy płocie obserwować przechodzących ojców salezjanów, zakład których graniczył z posesją naszej parafii. Zimą urządzaliśmy zawody saneczkowe na pobliskiej promenadzie, a latem chodziliśmy po źródlaną wodę, również na promenadę.
Zabroniono nam bawić się w starej, drewnianej kręgielni, która graniczyła z posesją ojców salezjanów. Nie zawsze jednak byliśmy posłuszni. Hałas odbijających się kul wywoływał ostrą reakcję pani Gade, która mieszkała na pierwszym piętrze plebanii, gdzie również mieściło się archiwum kościelne, względnie pani pastorowej Stohrer.
Chodziłam również w niedziele na nabożeństwa dla dzieci, które prowadził w zakrystii ks. pastor Alfred Stohrer, którego zachowałam w pamięci jako sprawiedliwego i dobrego duszpasterza, miał dobry kontakt z dziećmi. Cieszył się ogólnym poważaniem wśród parafian i na terenie Mysłowic1. W zimie zakrystia opalana była małym piecykiem węglowym i zawsze mi tam było zimno.
Natomiast kościół w zimie opalany był piecami gazowymi. Choinka w czasie Świąt Bożego Narodzenia, bardzo wysoka, ozdobiona była białymi papierowymi gwiazdami (innych ozdób nie było). W czasie uroczystości konfirmacyjnej kościół ozdobiony był świerkowymi girlandami. Organistą do zakończenia II wojny światowej był pan Ernest Żabka, który prowadził również chór kościelny. Zastępowała go w tych funkcjach do czasu wyjazdu pastorstwa Stohrer w 1937 roku pani Hanna Stohrer, córka pastora.
Kościelną była pani Weigel, która wraz z mężem i synami również opiekowała się naszym cmentarzem. Wysoka, o ostrych rysach twarzy, w ciemnej chustce na głowie (zawsze ją nosiła), i chyba zawsze na czarno ubrana. Po wyjeździe około 1936 roku kościelnym i opiekunem cmentarza została rodzina Zänger, do zakończenia II wojny światowej.
Przy pracach na cmentarzu pomagała pani Banert. Cmentarz nasz był zadbany i bogato wyposażony w nagrobki. Przede wszystkim grobowiec rodziny Koepsch'ów wzbudzał ogólny podziw. Czarne płyty marmurowe, a na tle postumentu stojący anioł, który w geście pożegnania w jednej ręce trzymał różę. W tym okresie nie palono zniczy na grobach. Na Święto Zmarłych zadbane groby przykryte były choinką.
Po przejściu ks. pastora Stohrera na emeryturę, funkcję duszpasterskie niemieckiej części parafii mysłowickiej objął ks. pastor Edmund Hartung2, Był to rok 1937, a więc okres ostrych konfliktów narodowościowych w kościele3.
W początkowych klasach w szkole lekcji religii udzielał nauczyciel, p. Jan Kohut, w starszych klasach przyjeżdżał z Katowic ks. Ryszard Danielczyk4. Lekcje religii odbywały się w szkole podstawowej przy Placu Wolności, a w późniejszym okresie w Gimnazjum Żeńskim przy ul. Mikołowskiej. W okresie adwentu ćwiczyliśmy kolędy i uczyliśmy się wierszy okolicznościowych, aby je później deklamować na uroczystości gwiazdkowej. Na gwiazdkę czekaliśmy z utęsknieniem. Były podarunki i słodycze.
Z ramienia Towarzystwa Polaków Ewangelików wyjeżdżałam do Dzięgielowa na kolonie letnie, które w pierwszym okresie organizowane były tzw. Górce, a później w szkole dzięgielowskiej. Od tego czasu Dzięgielów stał się dla mnie bliskim i drogim.
Lekcji konfirmacyjnych udzielał ks. dr Oskar Wagner5 w salce domu zborowego. Dnia 21 maja 1937 roku odbył się egzamin konfirmantów w kościele, przed licznie zebranymi zborownikami. Natomiast uroczystość konfirmacyjna odbyła się dnia 23 maja 1937 roku.
W początkach 1938 roku mianowany został do obsługi duszpasterskiej zborowników polskiej narodowości ks. pastor Teodor Stoy6. W czasie jego pracy duszpasterskiej na terenie parafii mysłowickiej, mimo że był to krótki okres, niebywale wszystko ożywił. Nabożeństwa odbywały się w każdą niedzielę o godzinie 11-tej (polskie nabożeństwa - niemieckie były o godz. 9-tej). Aktywnie pracowało Towarzystwo Polaków Ewangelików7, którego niezmordowanym prezesem był pan Alojz Kołorz8, Stowarzyszenie Niewiast Ewangelickich9, którego aktywną przewodniczącą była pani Marta Pasz, uaktywnił młodzież w „Kuźnicy”10 i szkółkę niedzielną dla dzieci. Pracę na naszym terenie rozpoczął od krótkiego odwiedzenia, w towarzystwie pana Kołorza, wszystkich parafian.
Młodzież zrzeszona w „Kuźnicy” zbierała się w małej salce domu zborowego raz w miesiącu. Każdy po kolei miał za zadanie opracować referat. Pamiętam, ze ja opisywałam życie i działalność ks. Otto.
Były też zabawy z kotylionami i „pocztą”, połączone z zimnym bufetem, które przygotowywały panie, oraz wieczory adwentowe i Gwiazdki dla dzieci.
Ks. Stoy mieszkał na parafii w pokoju, w którym mieści się obecnie kaplica. Współżycie z ks. Hartungiem nie zawsze układało się dobrze. Po wybuchu wojny ks. Stoy musiał wyjechać, udał się do Lipna, skąd pochodził. Ja w czasie wojny przebywałam poza Mysłowicami i nie miałam tu kontaktu.
Stan posiadania parafii, jej majątek, był wówczas dużo większy. Oprócz plebanii mieliśmy, jak wynika z moich wspomnień, dom zborowy. Wyglądał on teraz tak jak teraz, z tym że wejście, duże żelazne wrota, było od strony tramwaju. Po wojnie teren ten musieliśmy sprzedać z powodu budowy linii tramwajowej, a za uzyskane pieniądze wyremontowaliśmy sam budynek i organy. Na piętrze tego domu znajdowały się trzy pomieszczenia: sala konfirmacyjna, duża sala, oraz ochronka. Duże drzwi pomiędzy obydwiema salami można było otwierać i w ten sposób powstawała jedna duża sala. Na górze zaś były mieszkania. Sale po wojnie rozparcelowano także na mieszkania. Wygląd plebanii nie zmienił się. Grunty kościelne rozciągały się od ul. Powstańców aż do Przemszy (znajdowało się tam ogrodnictwo p. Piwowarskiego).
Po wojnie obydwa domy parafialne zajęli Rosjanie. Kościół w tym czasie był zdewastowany. Nabożeństwa jednak wkrótce wznowiliśmy, przyjeżdżał je odprawiać ks. Raabe11. Początkowo lekcje religii i konfirmacyjne odbywały się w domu naprzeciwko parafii katolickiej (obok szewca). Była tam nieduża sala, teraz tam jest chyba jakiś skład. Tak to trwało przez przynajmniej 4 lata, zanim parafia mogła zacząć normalnie egzystować. Trzeba było bowiem wyremontować plebanię, która również została bardzo zdewastowana.
Trzeba było czasu, by wszystko się znowu rozkręciło. Przede wszystkim zaczęliśmy porządkować plebanię. Drugi dom też był zdewastowany. Jaworznicko - Mikołowskie Zjednoczenie PW w zamian za remont wzięło go w bezpłatną dzierżawę na okres 18 lat. Za grunt oddany pod tramwaj, nad Przemszą, jak mówiłam, wyremontowaliśmy organy i dach w plebanii. Nie załamywaliśmy się.
Do najbardziej zasłużonych działaczy w parafii w okresie międzywojennym należał przede wszystkim wspomniany p. Kołorz. Był to cieszyniak, nauczyciel. Pisało o nim przedwojenne wydawnictwo typu „who is who”12. Poza tym panowie Kiedroń, starszy i młodszy, potem też pochodzący z Cieszyńskiego nauczyciel religii Jan Kohut, urzędnik policji Jan Sikora13, którego dzieci, syn i córka, przebywały w obozie a córka bodajże tam zginęła. Także J. Wojnar, Reinhold Grabe.
Parafianinem był Emil Caspari14, wybitny działacz socjalistyczny i publicysta. Pamiętam jego wygląd, który robił na mnie duże wrażenie. Był bardzo ważną osobistością w mieście, ale w parafii nie był chyba aktywny.
Po wojnie do najaktywniejszych należeli: Helena Satorowa, Edmund Szarowski, Mirosław Bliwert – organista, Adam Korfanty – prowadził chór kościelny, Krystyna Baron – szkółka niedzielna, Maksymilian Stäubner – kościelny, państwo Steinertowie, Karol Huta, Henryk Gattner.
Marta Powroźnik z domu Jaszek, była konfirmowana w Mysłowicach w 1937 roku. Wszystkie załączone fotografie pochodzą z jej zbiorów.
Tekst opracował Jan Szturc
Marta Powroźnik
Ewangelicki Przegląd Międzyparfialny
Parafia ewangelicka współcześnie na Google Street View
Dom parafialny na początku XX wieku
1 Ks. Alfred Stohrer, wybrany proboszczem w dniu 21 listopada 1901 r. (ordynowany 9.03.1901), pracował w Mysłowicach aż do emerytury w roku 1937.
2 Ks. Edmund Hartung, ur. W 1906 r., w Mysłowicach od roku 1937.
3 Konflikt ten narastający przez cały okres międzywojenny, został spotęgowany przez władze wojewódzkie, które narzuciły w 1937 r. Górnośląskiemu Kościołowi ewangelickiemu, który stanowił wówczas odrębny i samodzielny Kościół, Ustawę Tymczasową praktycznie zakładającą nad nim zarząd państwowy.
4 Ks. Ryszard Danielczyk (1904-1943) ur. W Warszawie, od 1936 r. Na Górnym Śląsku uczył religii ewangelickiej w szkołach. Redagował "Ewangelika Górnośląskiego", organ Towarzystwa Polaków Ewangelików. W 1938 r. Został mianowany administratorem polskiej części parafii w Katowicach. Podczas wojny zmarł wskutek choroby płuc.
5 Ks. dr Oskar Wagner, II proboszcz parafii w Katowicach i jeden z najwybitniejszych duchownych ewangelickich na Górnym Śląsku, został w 1931 roku mianowany przez władze kościelne duszpasterzem dla ewangelików polskiej narodowości w okręgu przemysłowym.
6 Ks. Teodor Stoy (1911-1987) w 1937 roku został przydzielony przez Tymczasową Radą Kościelną do parafii w Mysłowicach, dla obsługi duszpasterskiej polskich zborowników. Pod koniec wojny dostał się na Zachód gdzie był kapelanem w PSZ, a po wojnie organizował polskie parafie luterańskie w Wielkiej Brytanii, był we władzach Kościoła na Obczyźnie następnie zamieszkał w Niemczech.
7 W dniu 10 czerwca 1929 roku odbyło się zebranie konstytucyjne mysłowickiego Oddziału Towarzystwa. Na czele zarządu stanął inż. Fryda. Do Towarzystwa wpisało się wówczas 30 osób. Następnie prezesami byli kolejno: Franciszek Kiedroń mł., A. Kołorz, H. Gaar, F. Kiedroń st.
8 Alojzy Kołorz (1891-?), nauczyciel, działacz społeczny i narodowościowy, ur. Na Zaolziu. W latach 1912-1914 był nauczycielem na Śląsku. Od 1915 roku służył w wojsku austriackim. 1916 r. Dostał się do niewoli rosyjskiej, z której zbiegł, następnie służył w wojsku polskim. Uczestniczył w walkach na froncie czeskim (o Zaolzie) w 1920 r. Po wojnie pracował jako nauczyciel w Łodzi, a następnie w Mysłowicach, gdzie został kierownikiem szkoły. Ogłosił broszurę Ja też chcę należeć do Polski. Po ostatniej wojnie w Cieszynie.
9 Koło Stowarzyszenia Niewiast Ewangelickich w Mysłowicach powstało w czerwcu 1933 r., przewodniczyły mu kolejno p. Kołorzowa, później Marta Pasz.
10 Ewangelicką Kuźnicę zorganizowano w dn. 4 czerwca 1938 r. Było to towarzystwo grupujące młodzież szkolną, powstałe na wzór podobnej Kuźnicy w Katowicach. Prezesem była Lidia Mijal, później Żaneta Gaar.
11 Ks. Leopold Raabe (1908-1987), zaraz po wojnie będąc proboszczem w Świętochłowicach jakiś czas administrował też m.in. W Mysłowicach.
12 "Czy wiesz kto to jest?", Warszawa 1938.
13 Jan Sikora zmarł w 1936 r., był podkomisarzem Policji Województwa Śląskiego i kierownikiem komisariatu.
14 Emil Edmund Caspari (1877-1935), wybitny działacz ruchu socjalistycznego na Górnym Śląsku oraz publicysta ekonomiczny. Był pracownikiem mysłowickiego magistratu, w latach 1930-1931 posłem na Sejm Śląski i jego wicemarszałkiem.