2000
Gdzie jest maluch ?
Wszyscy zapewne pamiętamy wielki festyn majowy, który odbył się na Słupnej. Ten, na którym występowali m.in. Izabela Trojanowska i zespół Lady Pank. Pisaliśmy już, że organizacja festynu pozostawiała wiele do życzenia. A dziś mamy – rzec by można – dalszy ciąg.
Otóż, do naszej redakcji przyszła pani Helena D. z mężem. Pani Helena była na festynie, kupiła bilet i – jak się okazało – wygrała główną nagrodę w loterii czyli małego Fiata. Fiat i owszem, podczas festynu stał na specjalnym podium i można go było oglądać, tyle tylko, że po festynie rozpłynął się we mgle, to znaczy wrócił do salonu samochodowego, z którego był... wypożyczony.
I tak, choć minęło pięć miesięcy pani Helena swej nagrody nie otrzymała. Mało tego, była narażono na sporo przykrości ze strony potencjalnej fundatorki nagrody pani Zofii Czajkowskiej, właścicielki sklepu „Małe co nieco”. Z nią właśnie usiłowała załatwić wszelkie formalności związane z odbiorem nagrody. Zaciagnęła nawet kredyt ponieważ wyznaczono jej już dzień, w którym miała uregulować wszelkie należności związane z nagrodą, podpisała też stosowne zobowiązania, że auta nie sprzeda, ze nie usunie reklam salonu samochodowego itp. I nic. Dziś już powoli przestaje wierzyć, ze nagrodę dostanie i los – tak naprawdę – się do niej uśmiechnął. Dowiedziała się też, ze samochód nie został do tej pory wykupiony przez organizatorów festynu.
Zdesperowana i zmęczona całą sytuacją złożyła doniesienie o przestępstwie. Policja sprawę zbadała i orzekła, że należy ją skierować do prokuratury.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, ze nie jest to jedyne doniesienie w sprawie wspomnianej loterii.
Pani Helena nie przyjmuje do wiadomości – i zresztą słusznie – tłumaczenia pani Czajkowskiej, że została ona „wpuszczona w maliny”, że nie jest winna temu, że samochodu nie ma.
Jak się sprawy potoczą? Zobaczymy. Na razie niefortunna zwyciężczyni loterii ma przede wszystkim żal o to, że przez pięć miesięcy ją zwodzono, odsyłając z kwitkiem i traktując jak namolnego gościa, który domaga się nie wiadomo czego.
Z drugiej strony, skoro organizatorów (organizatorkę?) festynu nie stać było na tak kosztowną nagrodę jak maluch trzeba było wymyślić coś innego, tańszego...
(kc)
Życie Mysłowic nr 19 (219), 20 październik 2000 rok, 1,50 zł