2000
Harmonijki w filharmonii
Z Zygmuntem Zgrają liderem tria harmonijek ustnych Con Brio rozmawia Danuta Sowa
- 30 lat istnienia to jubileusz skłaniający do refleksji i podsumowań, jakie to były lata?
- Były oczywiście lepsze i gorsze, nie zawsze jest wszystko dobrze, ale może nie będziemy wspominać przy takim jubileuszu o tych gorszych...
- Czy po tylu latach grania zmienił się stosunek innych muzyków do takiego malutkiego instrumentu jakim jest harmonijka, kojarzona jednak przez wielu ze zwykłymi „organkami”?
- Osiągnęliśmy jeden ważny cel – wprowadziliśmy ten mały instrument do polskich i zagranicznych filharmonii i koncertowaliśmy wspólnie z orkiestrami, to bardzo wiele.
- Wasz repertuar to przede wszystkim muzyka poważna. Czy nie byłoby prościej czasem zagrać tak jak to czynią niektórzy artyści np. z wcześniej nagranymi podkładami?
- Jeżeli chcemy być dobrzy, to w ogóle nie można myśleć o czymś takim. Utwory bardzo proste, które mogą być odskocznią od muzyki poważnej, również można opracować artystycznie.
- Jak ocenia Pan swoich „następców” - czyli młodych muzyków, którzy uczą się pod Pana fachowym okiem? Czy można im wróżyć sukcesy?
- Zależy to od pracy włożonej w naukę, od talentu również. Cały czas, przekazuję im własny warsztat pracy. Może coś z tego będzie w przyszłości.
- Na jakich instrumentach gracie?
- Jest to nasz trzydziestoletni problem. Harmonijka jest instrumentem nietrwałym, wystarcza nieraz tylko na rok. Bywało już bardzo krytycznie z instrumentami ale zawsze udało się wyjść z opresji. Gramy zawsze na instrumentach firmy niemieckiej „Hohner”.
- Jakie snujecie plany na najbliższą przyszłość muzyczną? Może nagranie szóstej płyty?
- Chcemy założyć własne studio nagrań, ponieważ nagranie dźwięku to najdroższy element w produkcji płyty. Myślimy też oczywiście o nowej płycie, już jest na nią przygotowany repertuar. Marzy nam się płyta z kolędami, taka, przy której każdy będzie nucił kolędy w świąteczne dni. Obiecujemy sobie również wiele po patronacie miejskim, którym zostaliśmy, jako zespół objęci, ale jeszcze nie było tej najważniejszej rozmowy – o szczegółach.
Życie Mysłowic nr 19 (219), 20 październik 2000 rok, 1,50 zł