2000
Stare miasto
Papierowe miasto
O renowacji mysłowickiego rynku zaczęto mówić po raz pierwszy tak ze 20 alt temu. Podobno ze względów bezpieczeństwa wyburzono stare kamienice, by w ich miejsce wybudować nowe, z zachowaniem oczywiście elementów zabytkowych. Projekt – na pewno za ciężkie pieniądze – wykonała wówczas pracownia architektoniczna w Krakowie pod kierownictwem samego profesora Zinna. Lata mijały, powolutku zaczęto budować niektóre domy, ale że czasy zmieniały się gwałtownie – ten i ów splajtował, więc skończyło się tym, że na rynku stanęła jedna chałupka, w której mieści się bank i kilka mieszkań. A kilka domów w stanie surowym czeka na zmiłowanie. Pozostaje jeszcze plac – od wspomnianego domu aż po miejsce gdzie kiedyś był targ – mniej więcej 50 m.
Od kilkunastu lat władze miejskie – byłe i obecne – nie są w stanie wyjaśnić wszystkich niuansów własnościowych. Stare kino Piast – rozpadający się pomnik minionej epoki (państwowy, wybudowany na prywatnym gruncie, bo kto kiedyś myślał, że trzeba będzie szukać właściciela?!!!) straszy. Na skarpie rosną jakieś chwasty, krzaki, a że to widok niezbyt miły oku to postanowiono to brzydactwo zasłonić. Ale o tym za chwilę.
Obecnie trwają przygotowania do... badań archeologicznych na rynku. Zgodę wyraził sam Wojewódzki Konserwator Zabytków. Badania zostaną wykonane przed pracami inwestycyjnymi na płycie rynku. W tym miesiącu jeszcze zostanie rozstrzygnięty przetarg na prace archeologiczne i być może wykopaliska ruszą. Nie wiadomo czego archeolodzy będą szukać, ale jak zaczną kopać, to pewnie coś wykopią. Tak czy siak potem (tzn. nie wiadomo kiedy) na rynku stanie fontanna, oczywiście nie ta sprzed pół wieku, ale inna, a nawierzchnia zostanie wyłożona kamiennymi i granitowymi płytami, staną ławki i zmieni się układ zieleni.
A teraz wróćmy do skarpy. Niektórzy nie chcą w to uwierzyć, ale niestety to prawda: na skarpie kosztem minimum 150 tys. złotych (półtora miliarda starych) staną papierowe domy. Na stalowej (błękitnej) konstrukcji ze skratowaniem w poziomie gzymsów między parterem a I piętrem z użyciem stalowych lin łączących całość u góry na wysokości prawie 9 metrów, zawisną papierowe fasady np. imitacje balkonów, zegara, wieżyczek itp. W następnym etapie jak zapowiadają przedstawiciele urzędu, będzie możliwe zastosowanie węży świetlnych, podkreślających charakter całości w nocy!! Część skratowań może być użyta też jako konstrukcja do nagłośnienia np. zespołów przy imprezach (kto pamięta: w którym roku na płycie rynku odbył się ostatni koncert?). Za konstrukcją znajdzie się podobno miejsce na tymczasowe kawiarenki czy piwiarnie (sic!). Ciekawe tylko, czy właściciele gruntów będą coś z tego mieli?
Jak wszystko będzie wyglądało w całości, nie wiadomo. Zależy to podobno od pomysłowości i fantazji plastyków, którzy wezmą się wkrótce do roboty, bo ktoś te domki musi namalować. Sądzę, ze następnym etapem będzie zatrudnienie ochroniarzy, którzy dniem i nocą będą strzec cennych malunków przed twórczym atakiem graficiarzy, którzy na pewno nie odmówią sobie domalowania tego i owego na cennych, papierowych fasadach. Na koniec pozostaje pytanie: czy naprawdę nie było innego sposobu by skarpa z ruiną nie szpeciła otoczenia? A poza tym, jak długo będziemy mieli papierowy rynek? Następne kilka lat?
(ks, das)
Życie Mysłowic nr 19 (219), 20 październik 2000 rok, 1,50 zł